Test Bosphaera

Miałam ogromną frajdę z tych testów, czego brakuje zwykle Matce - Wariatce?
Czasu sam na sam w łazience, i nie mówię o szybkim prysznicu tylko o prawdziwym luksusie - kąpieli w pachnącym i regenerującym luksusie we własnej łazience.

Przedstawiam produkty Bosphaera (które nadal macie szansę wygrać w naszym konkursie link znajdziecie  tutaj )

Co mają w ofercie?
Mydełka i bomby kąpielowe które do złudzenia przypominają najwyższego kunsztu wyroby cukiernicze. Trzeba uważać aby ktoś z domowników nie poczęstował się taką babeczką kompielową, ja musiałam uważać na starszego synka bo kilka razy łapał za babeczkę krzycząc "mniam mniam", i mimo, że są to produkty w pełni bezpieczne i Maluszek w końcu kąpał się w wodzie z dodatkiem jednej z babeczek to dopiero po tym jak ją sama rozpuściłam, żeby po prostu nie zjadł kosmetyku.

Zapachy są obłędne, mimo, że jednorazowo rozpakowywałam jedną babeczkę którą wybrałam do wypróbowania zapach był wystarczająco intensywny by pachniało w całej łazience.
Reszta babeczek pięknie zdobiła półkę łazienkową do czasu kiedy znalazłam chwilkę by którejś użyć. Wygląd jest również pierwszorzędny, wyglądają jak pyszności z bitą śmietaną a taki realistyczny wygląd to zdecydowana zaleta kosmetyków. W ofercie firma Bosphaera (tutaj ) ma również podobnie wyglądające mydełka, same babeczki są w 2 rozmiarach, mimo że te mniejsze w zupełności wystarczają, i jedynie posiadacze naprawdę ogromnych wanien musieliby wybierać jedynie duże jeśli nie chcieliby wrzucać 2. (Zapachy czy też "smaki" babeczek można łączyć, jednak mnie najbardziej podobały się pojedynczo.

Po kąpielach nie zostawało mi już wiele czasu na wklepywanie i wchłanianie się produktów pielęgnacyjnych, dlatego bardzo jestem zadowolona z nawilżająco regenerującego masła do ciała od Bosphaera, które miałam przyjemność testować.

Moja "Żurawinka" pięknie pachnie (jest wydajna więc nadal ją mam i jeszcze troszkę zajmie zanim to opakowanie będzie całkiem puste), ma przyjemną i łatwą do rozprowadzenia konsystencję i co dla mnie istotne, szerokie opakowanie, czyli takie, z którego nie potrzeba wydobywać produktu jakimiś dziwacznymi szpatułkami czy też nie musimy obawiać się, że 1/3 produktu na stałe utknie w opakowaniu, zwykła szpatułka jak od lodów (do woskowania) lub po prostu palec to najlepsza metoda nakładania produktu.

W związku z tym, że ja z tymi produktami zapoznałam się podczas targów, miałam okazję popróbować, podotykać, posmarować i ocenić zarówno te, które trafiły ze mną do łazienki, jak i wiele innych.

Oceniam je bardzo wysoko - są po prostu świetne, prezentują się ślicznie, są ozdobą pomieszczenia, pachną przepięknie, i na tyle intensywnie, że inne zapachy łazienkowe stały się zbędne na czas ich bytności w mojej łazience. No i robią dokładnie to czego można oczekiwać od danego produktu.

Zapraszam serdecznie do udziału w konkursie (tutaj ) a tych którym szczęście nie dopisze na zakupy na stronkę Bosphaera  ( link do stronki )