czwartek, 20 czerwca 2019

Margaretki - piękno i wygoda

Wyobraźcie sobie, że jedziecie na wakacje. No dobrze, na długi weekend, taki jak ten. I zamierzacie pochodzić nieco, pozwiedzać, potem wyskoczyć coś zjeść, potem jeszcze na chwilkę na ten plac zabaw, a wieczorkiem czeka Was miła kolacja bez dzieci, bo te "przejmuje" koleżanka - Ty zgarniesz Jej pociechy jutro ;-). To sporo różnorodnych zajęć, które zwykle wymagają innego stroju i no właśnie - innego obuwia! Czasem wybierasz się gdzieś po pracy i ciuchy to nie problem - letnia sukienka potrafi dać się zwinąć w miniaturową paczuszkę i zmieści się w niezbyt dużej torebce. Tylko co z butami? Jak iść do pracy w "służbowych" stonowanych "cichobiegach" a potem wystąpić w czymś z "błyskiem" w czasie wolnym? No i tu pojawiają się MARGARETKI
Balerinki, pantofle na płaskim obcasie - tak można je określić. Skórzane obuwie damskie (ha ha) jak "sucho" i nieadekwatnie to brzmi. Czym są i na czym polega sekret? No dobrze dla wielu sprawa priorytetowa czyli wygoda! Tu daję grube 10/10 ! Ludzie w tym można iść na koniec świata i wrócić 3 razy - moje kapcie niektóre nie były aż tak wygodne. Po prostu bajka! Jestem wielką fanką butów i tego "płaskiego" obuwia znosiłam naprawdę wieeeele par, ale jeśli o baleriny chodzi to wygodniejszych chyba nigdy nie miałam, a przynajmniej moja pamięć takowych nie rejestruje. Skóreczka mięciutka, mocna, podczas chodzenia nie zagina się mocno przez co butki są bardzo odporne na zniszczenie i powstawanie nieestetycznych zagnieceń. Podeszwa nie jest całkowicie płaska - to nie są jedne z tych butów w których czujecie się jak boso w złego tego słowa znaczeniu - nie ma szans na to by doznawać irytacji z powodu bolesnego nawet czasem odczuwania każdego ziarnka piasku czy mini kamyczka pod podeszwą. Nie odbijemy sobie też pięt idąc szybciej, ba nawet biegnąc. Przez las. 800 metrów ponad. Po konarach skacząc. Wiem to - testowałam - i chociaż był to niemiły i nieplanowany test to akurat buty zdały go "śpiewająco". Tyle o samej "butowej" części Margaretek. A to buty mają inną? Zapytacie. No i tutaj właśnie zaczyna się to co z Margaretek robi buty wyjątkowo wyjątkowe i inne od tych wszystkich które macie w swoich szafkach i pudełkach Magnetyczne dekoracje/ozdoby czyli szeroki wybór wszelkiej maści, koloru i rodzaju "dopinek" sprawiających, że jedna para Margaretek będzie pasować do stroju na wycieczkę i do sukienki na elegancką kolację. Kiedy moje stopki dreptały pomiędzy pantoflami gości weselnych i kiedy biegały po parku z wózkiem były w tych samych a jednak tak różnych butach. Na dźwięk słów: dopinane, mocowane, doczepiane itd. stają nam przed oczami malowane wyobraźnią czarne scenariusze, w których rządzą rdzewiejące napy, wystające, drące pończochy i raniące stopy elementy, obłamujące się mocowania i odstające zatrzaski oraz strach że to spadnie, że zgubimy, że się odczepi i będzie straszyć jakimś nieestetycznym elementem akurat w miejscu, którego nie ukryjemy pod nogawką spodni czy nie schowamy ustawiając inaczej stopy. Tylko, że Margaretki nie mają niczego takiego! Działają na magnesik (bardzo mocny magnesik) ukryty pod skórą nosków, w taki sposób, że nawet po zdjęciu dekoracyjnego elementu bucik wygląda estetycznie, ba nawet możemy chodzić tak i nikt nie domyśli się, że "tam czegoś brakuje". No chyba, że wie czym jest ten bucik ;-) Możemy wybierać - no dobra, tu jest trochę pod górkę, bo wybór jest tak szeroki, że aż mega trudny przy pierwszej parze - spośród wielu bazowych bucików. Są nie tylko w rozmaitych kolorach, ale i fakturach skóry. A kiedy już dobierzemy sobie kolor pantofelka to czeka nas "niełatwa sprawa" czyli wybór dodatków czy ozdób czy dekorów - czy jak tam je chcemy nazwać te magnesy z kryształkami, wstążkowymi kwiatkami, skórkowymi kształtami, serduszkami czy futerkami i innymi rodzajami materiałów i wzorów. Jedne są podstawowe, inne "premium" i jest tylko kwestią gustu i potrzeby, które wybierzemy. W końcu zadaniem specjalnym jest tutaj zmienność i łatwość z jaką tych zmian jesteśmy w stanie dokonać - jeden ruch ręki i mały, skromny kwiatuszek ląduje w naszej kieszeni a na jego miejsce "wskakuje" kompozycja godna balu u Księcia - takie czary przed Margaretkami stosowała jedynie Wróżka chrzestna z bajki o Kopciuszku. No to tyle opowieści - oto moja para - dodam tylko, że już sposób pakowania zachwyca, te pudełeczka, woreczki i papier w soczystym kolorku - cudeńko - zobaczcie sami:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz